Moje BMI oscylowało w okolicach połowy 16 od września 2018 do sierpnia 2019 roku. W tym momencie mojego życia mój naturalny punkt odniesienia wynosił około 57 kg, więc BMI poniżej 18,2, więc nie była to ogromna zmiana w stosunku do BMI w okolicach 16. Schudłam też bardzo powoli.
Jednak zdecydowanie się ograniczałam i zdecydowanie to czułam. Mój plecak wydawał się cięższy do noszenia, wchodzenie po schodach było trudniejsze, czułam się słabo, a czasem zimno. Mój mózg nie działał tak dobrze, jak mógłby. W tamtym czasie wciąż w dużej mierze zaprzeczałam swojemu zaburzeniu afektywnemu dwubiegunowemu i naiwnie wierzyłam, że moje zaburzenie odżywiania tak naprawdę pomoże mi utrzymać moje stany psychiczne pod kontrolą. Byłam w depresji, często miałam hipomanię, znowu byłam w depresji. To oczywiście objawy niezwiązane z zaburzeniami odżywiania.
Nie sądzę, żeby zostały one tak bardzo nasilone przez zaburzenia odżywiania, ponieważ nie pogorszyły się zbytnio w moim ostatnim nawrocie, który rozpoczął się latem 2020 roku.
Wyglądałam na niedowagę i małą dla innych ludzi. Mój przyjaciel wciąż nazywał mnie anorektyczką. Mój chłopak powiedział, że jestem za chuda i wiedział, że mam anoreksję, więc był naprawdę zmartwiony (i naciskał na to). Nie widziałam tego. Powiedziałam mojej psychiatrze w 2019 roku, że mam anoreksję i nie kwestionowała tego, tylko zapisała to i czasami pytała mnie, jak jem. Widziała, jak wyglądam, więc myślę, że nie uzasadniało to interwencji medycznej, nigdy też nie pytała mnie o moją dokładną wagę.
To jest niezdrowe. Czułam się niezdrowo. Czułam, że nie jem wystarczająco dużo. Moja twarz wyglądała na chudą, a na niektórych zdjęciach moja skóra wygląda tak, jakby po prostu zwisała z mojej twarzy.
Oto zdjęcie (nie wiem, mam nadzieję, że nie wyglądam na dużą)
Edycja: Znalazłam więcej zdjęć. Niektóre z nich wyglądają dobrze. Niektóre z nich wyglądają strasznie.